Wakacje, a zmęczenie
Różne mogą być tego przyczyny. Można pokusić się o stwierdzenie, że największą z nich jest brawura i pośpiech kierowców. Ja jednak dołączę do tego jeszcze przepiękną pogodę, którą mamy od maja, ponieważ upał ma bardzo duże znaczenie dla naszej kondycji. Przy takiej aurze jesteśmy ospali, mamy mniejszą koncentrację i podzielność uwagi. Dochodzi do tego jeszcze zmęczenie, które odczuwamy, gdyż coraz więcej i dłużej pracujemy, a to wpływa na nasz czas reakcji. W takim stanie reagujemy wolniej, co może być przyczyną kolizji na szosie, bo nie zdążymy zahamować za pojazdem, którego kierowca właśnie się zatrzymał i przepuszcza pieszych.
W takiej sytuacji nasz poziom stresu szybko się podnosi, bo kierowca z pojazdu przed nami robi nam karczemną awanturę, że zniszczyliśmy jego auto, a my będąc złymi na siebie atakujemy ofiarę kolizji, gdyż tak jest po prostu łatwiej. W końcu najlepszą obroną jest atak, więc krzyczymy, że: niepotrzebnie się zatrzymał, mógł przejechać, piesi by poczekali, a on miałby cały samochód! I chociaż wiemy, że jesteśmy winni całej tej sytuacji, to na chwilę robi nam się lepiej, bo sobie pokrzyczeliśmy. Gorzej, jeśli ten drugi jest bardziej sfrustrowany od nas, bo wtedy to on również sobie pokrzyczy, ale z większym impetem, bo to on ma rację!
Sytuację rozwiązujemy za pomocą wymiany oświadczeń i numerów telefonów lub przy pomocy policji. To zależy jak bardzo głośno na siebie krzyczeliśmy.
W pracowni psychologicznej można bardzo łatwo sprawdzić swój czas reakcji, swoją koordynację wzrokowo-ruchową, podzielność i przerzutność uwagi, a także dowiedzieć się jak sobie radzimy w sytuacjach stresowych i dlaczego właśnie w ten sposób. To jest dobry moment na takie badania, bo najbardziej wiarygodna jest nasza kondycja psychofizyczna.
W końcu udaje nam się iść na urlop
Jeszcze tylko wojenka w domu przy pakowaniu, bo jedziemy samochodem, więc mamy przeświadczenie, że możemy zabrać ze sobą pół domu, łącznie z blenderem do miksowania pomidorów lub niezbędnymi częściami zamiennymi na jakikolwiek wypadek.
I tacy przepracowani i zmęczeni wyjeżdżamy na wyczekane wakacje. Ale, czy możemy wtedy jeździć po zmroku? Czy na pewno widzimy wszystko, co dzieje się przed nami na drodze? Jak szybko nasze oczy znowu widzą po oślepieniu przez światła samochodu jadącego z naprzeciwka?
Te wątpliwości może nam rozwiać badanie w ciemni, bo właśnie to badanie pokazuje nam jak nasze oczy widzą o zmierzchu i jaką mają wrażliwość na oślepienie. Z taką wiedzą niestraszna już jest nam podróż w nocy, czarną drogą bez latarni w głębokim mazurskim lesie.
A co się może stać, gdy nie znamy swojego czasu reakcji na oślepienie? Prosty przykład: ciemna noc, do miejsca pobytu zostało nam jeszcze 10 kilometrów drogą przez las, która na dodatek ma kilkanaście zakrętów. Ale, natychmiast musimy się zatrzymać, bo nie damy rady już dłużej wytrzymać, natura wymusza na nas postój. W momencie kiedy postanawiamy zjechać na pobocze, zza zakrętu wyskakuje inne auto i nas oślepia. Wykonując manewr zatrzymania wjeżdżamy do rowu, ponieważ nie byliśmy w stanie zobaczyć, że właśnie wzdłuż drogi on się pojawił. No i klops.
A gdybyśmy wiedzieli, że czas akomodacji naszych oczu po oślepieniu wynosi 2,5 sekundy, to przez te 2,5 sekundy jeszcze pojechalibyśmy prosto, aby dać oczom możliwość ponownego ostrego widzenia i wtedy moglibyśmy się bezpiecznie zatrzymać.
Kierowcy, pamiętajcie, że im jesteście starsi, tym wasza sprawność psychoruchowa się zmniejsza. Oczywiście są grupy zawodowych kierowców, którzy z racji wykonywanego zawodu zachowują ją trochę dłużej. Ale oni mają ustawowy nakaz poddawania się badaniom „psychotechnicznym”.
Kierowca-amator nie zdaje sobie z tego sprawy, uważa, że jest najlepszym kierowcą świata, ma poczucie „nieśmiertelności” za kółkiem i jest przekonany o swoich nadprzeciętnych możliwościach. Gorzej, kiedy okazuje się w podróży, że te swoje możliwości nieprzeciętnie przecenił.
Małgorzata Ostrowska